01
Termin i koszty
3-10.10.2020
1 750 zł + 120 euro (kasa jachtowa)
02
Trasa
Trogir – Hvar – Biševo (Blue Caves) – Komiža – Stari Grad – St. Klemens – Trogir
03
Lot/dojazd
Lot: Warszawa – Split, Split – Warszawa 670 zł (bagaż nadawany) Dojazd samochodem: 400 zł
04
Katamaran
Nautitech 40
Trogir i Hvar
Trogir to bardzo urokliwe chorwackie miasteczko. Położone jest 10 min drogi od lotniska w Splicie, z którego dostaniecie się autobusem linii 37. Bilet kosztuje 20 kun.
Trogir to jednocześnie nasz port startowy, stąd odbieramy nasz katamaran i ruszamy w drogę.
Wcześniej zwiedzanie – najciekawsza jest przepiękna trogirska starówka – w całości wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Polecam pospacerować po niej bez mapy i zgubić się w tych wąskich, klimatycznych uliczkach.
Zanim wyruszymy jedziemy do Lidla i robimy zakupy na rejs – takie na tydzień, więc trochę tego jest. Na wieczór i noc zapowiadają duży wiatr, więc pierwszą noc spędzamy w porcie.
Wyruszamy kolejnego dnia po śniadaniu i jodze. Kierunek Hvar! Choroba morska męczy, awiomarin nie pomaga. 😦 Docieramy do Hvaru – tam nocleg i zwiedzanie. Byłam na tej wyspie 10 lat temu na moim pierwszym rejsie w Chorwacji! Super wspomnienia. Drzewa, na których rosną granaty i limonki. Palmy na tle błękitnego nieba. Klimatyczne kawiarenki i restauracje. Jest super!
Po prawej nasz katamaran.
Niebieskie groty – Biševo
Kolejny punkt na naszej liście to Blue Caves – magiczne miejsce! Szmaragdowy kolor wody to zasługa piasku znajdującego się na dnie groty, który odbija promienie słoneczne. W najgłębszym miejscu jaskinia ma ok. 18 metrów. Jak się tam dostać?
Do naszego katamaranu „zaparkowanego” w zatoczce obok podpływa mała łódeczka, która zabierze nas do jaskini. Koszt – 70 kun na osobę. Żeby wpłynąć do środka trzeba mieć całkiem niezłe umiejętności – ogólnie miałam wrażenie, że nasza łódka się tam nie zmieści – zdziwiłam się jeszcze bardziej jak zobaczyłam, że w środku jest kolejna.
Odwiedziliśmy też inne miejscowości jak Stari Grad, Komiža czy Palmižana na (wyspie St. Klemens). W między czasie były też kąpiele w urokliwych zatoczkach, opalanie i joga.
Pogoda była super! Pierwszy tydzień października był dla nas bardzo łaskawy – w zasadzie tylko jeden dzień był deszczowy. Woda ciepła – moim zdaniem cieplejsza niż na Mazurach latem. 😉 Podczas żeglowania trochę wiało i wtedy trzeba było się już cieplej ubrać.
Z każdej podróży przywożę regionalne specjały – dla mamusi szynka (takie chorwackie prosciutto), ciasteczka, ser z mleka owczego z wyspy Pag (pyszny!), miody (akacjowy i kasztanowy) oraz ocet z czarnym bzem – będzie do sałatek.
Dziękujemy za wspólną przygodę! Myślę, że można śmiało zacytować Panią Oficer Iwonkę – najlepszy wyjazd ever! Chcesz popłynąć z nami w przyszłym roku? Napisz do mnie.
Zdjęcia użyte we wpisie autorstwa mojego i Angeliki Grabowskiej.