Mati przyjechał do Polski, a dokładniej do Bydgoszczy już drugi raz. Kojarzyłam go z Mysore – ja czekałam w przedsionku na wejście na shalę, on kończył asystowanie. Nie wygladał na asystenta Sharatha. Albo inaczej – wyróżniał się, nie wyglądał jak inni asystenci. Czapeczka, luźny tank top, kolczyki, pierścionki, bransoletka, szerokie szorty. Wygladał mi na kogoś, kto zamiast do skate parku wpadł na shalę. 😉
Ewelina mówi, że Mati jest świetnym nauczycielem – oczywiście, że jej wierzę, bo zaprosiła go po raz drugi. I z Eweliną mamy podobne podejście do uczenia. To co robię? Jadę do Bydgoszczy! Czerwiec 2019.
Mati ma 35 lat (zaledwie rok starszy ode mnie) i ogromną wiedzę. Jego korekty są bardzo indywidualne i … niespotykane. Zapytałam go skąd takie korekty, od kogo się ich nauczył? Powiedział mi, że kilka lat temu był zupełnie innym nauczycielem. Zaczął współpracować z osteopatką w Chile – zmienił trochę, to jak uczy.
Mati dużo tłumaczy. Chce żebyś zrozumiał, jaką pracę wykonać w danej pozycji. Nie wciska Cię w pozycję na siłę. Pokazuje, co ma jak pracować.

Zwraca uwagę na najdrobniejsze szczegóły- mówił mi np. by nie wypychać dolnych żeber przy unoszeniu dłoni do góry w powitaniu słońca, by łopatki ściągać do dołu w kiju. Całe mnóstwo absolutnie genialnych wskazówek, małych, ale takich, które wpływają na całą Twoją praktykę, a nie na tą jedną pozycję.

Mówi, że masz ćwiczyć tak, by nie było Cię słychać na macie. Piękne prawda? A i jeszcze mówi, by szukać samasthiti w każdej asanie. ❤
Dużo mądrych rzeczy mówi, a ja słucham z otwarta buzią i mogłabym słuchać i słuchać, bo z jakiegoś powodu „kupuję go”.
A i w sumie zapomniałam o najważniejszym – mysore program z Matim zaczynałam z kontuzją – spięty mięsień czworogłowy lędźwi. Ból przy ekapadzie. Mati tak zadbał o technikę wchodzenia do pozycji, że bólu nie było, miałam też obserwować, jak głęboko wchodzę w pozycję, by nie przesadzić. Trochę też skarżyłam się na dolne plecy przy wygięciach do tyłu. Pokazał mi jaką pracę wykonywać – ostatniego dnia praktyki pod jego okiem zrobiłam catching i kapotasanę z góry, co wydawało mi się wcześniej absolutnie niemożliwe! I nie chodzi o sam catching czy samą kapotasanę, chodzi o to, jak prowadził mnie przez 7 dni, jak stopniowo przygotowywał do tego. Jak pokazywał, by ciało pracowało w pozycjach.
Jest nauczycielem, który wywarł na mnie ogromne wrażenie.
Jednocześnie pozostaje bardzo ludzki. To uśmiechnięty facet, ktory z radością dzieli się swoją wiedzą. Nie wywyższa się. Jest skromny. Jak już pisałam – kupuję go! Chciałabym być jak on, chociaż troszkę! 😉
Dzisiaj! napisał mi, że będzie prowadził miesięczny program na Filipinach w szkole Sadhana – na wyspie Siargao. Nie wiem jak wy, ale ja już szukam noclegu i mam nadzieję, że uda mi się tam być! ❤ I łapcie jego Instagram – nie jest na nim jakoś super aktywny, ale warto – https://www.instagram.com/matiguerram/ EDIT – Siargao niestety nie jest aktualne, ale wiem, że Mati odwiedzi jeszcze nasz kraj – prawdopodobnie w czerwcu.
Zdjęcia użyte w artykule pochodzą z Fanpage Strefy Jogi. Zrobił je Przemek Obarski.